underek |
Cenzor |
|
|
Dołączył: 28 Lis 2005 |
Posty: 911 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Lędziny |
|
|
|
|
|
|
Idzie Jańtoś nocą przez góry, patrzy a tu samotna chatka bacówka. Wchodzi do chaty i rozgląda się zdziwiony. Baca i żona Bacy leżą nieruchomo w łóżku z otwartymi oczami, światła pozapalane, w domu cisza grobowa. Facet się trochę wystraszył, ale zaraz pomyślał, że skoro bacowie nie żyją można coś ukraść z domku. No wiec zwinął magnetowid i ruszył z nim na szlak. Po chwili przypomniał sobie, że widział tez fajny telewizor i wrócił po tenże. Bacowie dalej leżeli bez reakcji. Uciekając z TV i VCR pomyślał, ze ta Bacowa to całkiem spoko babka i można by ja jeszcze.... Wrócił wiec do domku, zrobił swoje i poszedł w długą. Po chwili Bacowa odzywa się do Bacy:
- Te, Józiek, to ze łon ukrod wideło to nic, to ze ukrod telewizjor to nic, ale ze mie wyobracoł, a ty nic to już są scyty! A Baca na to:
- Ha, ha, ha - pierso sie łodezwała! Gasi światło! |
|