grzeg |
Patrycjusz |
|
|
Dołączył: 13 Lut 2006 |
Posty: 239 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
|
|
|
|
Pantomasz napisał: | Maxymilian- jakby ingerowla w zycie intymne to by im pasy cnoty pozakladal, a jeslli dobrze pamietma to nierozbierane zdjecia nie sa zadnym zyciem intymnym
NN-raz ze uczen ktory lekko przeadzil nie znalazl by sie na izbie, dwa ze inaczje bys patrzal na ten problem gdybys za tego ucznia byl odpowiedzialny... A faktycznie, bylbym za tym by go jakos ukarac, co prawda wyrzuceniue ze szkoly od razu odpada, ale np jakas praca spoleczna mogla by wejsc w obreb moich mysli. Najwiekszym problermem jest to, ze w epoce gdzie wszyscy krzycza o wolnosci, podnosi sie wrzask tez na nauczycieli i szkole ze ma wychowywac. A gdy szkola prubuje wpioc jakies sposoby zachowan, ktore przez normalnych ludzi sa stosowane w zyciu codiznenym, jak np nie upijanie sie (w tym momencie nie mam na mysli sprawy tej dziewczyny) to odzywa sie jeden z drugim ze to zamach na wolnosc zachowan...
Jestem tlyko ciekaw jak byscie sie zachowali w stosunku do waszej corki ktora miala zdjecia w playbou i teraz na nia patrza na ulicy jak na hmmm kawal ladnego ciala i nic wiecej... |
Zgodzę się z obroną nauczycieli. Tylko byłbym ostrożniejszy z wpajaniem zachowań normalnych. Bo problem w tym, co uznajemy za normalne zachowanie. Zgodzę się, że upijanie się młodzieży, branie narkotyków takim zachowaniem nie jest, szczególnie na terenie szkoły. Te powinny być piętnowane.
Ale kto ma ocenić jak daleko wolno nam wejść w sferę autonomii woli ucznia? Na pewno nie chodzi tu tylko o zasadę krzywdy "nie czyń drugiemu jak tobie nie miłe," bo już zgodziliśmy się, że powinno się ingerować w sytuację, gdy uczeń upija się, czy naćpa się, kiedy robi przede wszystkim krzywdę sobie.
Pijaństwo, narkotyki - nie. Tu mamy zgodę, ale schody pojawiają się, gdy wchodzimy głębiej w strefy autonomiczne jednostki. Religia? Wychowanie seksualne? Porównajmy tylko szkoły w Rosji i USA. W rosji mamy szkoły, które przygotowują do bycia dobrym poddanym (bo już nie obywatelem), dobrą żoną, dobrym mężem. Taka szkoła nie wychowa indywidualisty, który przekona wyjedzie z jakąś nową teorią względności czy skonstruuje rakietę. Zamiast tego, wychowa narzędzie.
Lepiej chyba i na pewno łatwiej nauczyć szacunku do prawa niż do dyrektora. Więc stwórzmy jasne i ustawowe, a nie tylko regulaminowe, przesłanki wydalenia ucznia ze szkoły. I niech te przełanki będą surowe, ale przejrzyste.
Nie znam Foucaulta tak dobrze, ale ciekawi mnie co powiedziałby o napięciu seksualnym i seksualnym podłożu konfliktu dyrektor - uczennica. Władza to seksualne napięcie. I to, jak będziemy podchodzić do sfery seksualności w szkole, wpłynie na to, czy wychowamy indywidua czy narzędzia. Nie twierdzę, że nie należy tu wykraczać poza zasadę krzywdy, ale trzeba być ostrożnym.
Problem seksualności odpada jednak, gdy uczymy szacunku do przepisu, a nie do dyrektora. |
|